Ostatnio zapanowała trzymiesięczna cisza na moim blogu. Niby nic wielkiego, bo ktokolwiek przeczytał chociaż dwa wpisy, ten wie, że blogowanie nie należy do moich ulubionych zajęć. Niemniej, trochę wstyd.
Dobrą motywacją są dla mnie jednak wyzwania, bo zgłaszać swoje prace zdecydowanie wolę poprzez bloga, aniżeli fanpage. A zatem wpadnie teraz kilka słów o moim karmelowym wisiorze 🙂 .
Po pierwsze, fakt że lubię wyzwania był tu wielokrotnie powtarzany, jednak tym razem motywacja była zgoła inna. W zrobieniu tego wisiora przyświecał mi inny cel, a możliwość zgłoszenia go do Szuflady stanowi raczej miłe dopełnienie.
Dwa tygodnie temu jeden z moich wisiorów powędrował hen do Holandii – swoją drogą ogromnie stresowałam się tym czy w ogóle dotrze, a później niezmiernie zszokowało mnie w jak szybkim tempie znalazł się u nowej właścicielki. Zapytano mnie jednak czy posiadam więcej prac w odcieniach brązu i niestety… odpowiedź brzmiała nie. Należę do kobiet, które zadają kłam teorii „kobiety lubią brąz” i nie przepadam za żadnymi jego odcieniami :< . Ale że „klient nasz Pan”, pomyślałam, że warto popełnić coś w tych kolorach. Tak powstał jesienny wisior, szybko nazwany karmelowym. Ze śmietanką 😉
Jesienne przesilenie jednak rokrocznie bardzo źle na mnie wpływa i motywacja osiąga poziom dna. Raz po raz, każdym łykiem kawy niczym wiaderkiem próbowałam osuszyć morze, aby wygrzebać z mułu chociaż odrobinę chęci do pracy – było ciężko! I tak, jesienny wisior najpierw odczekał kilka dni zanim dorobiłam mu plecki, a potem kolejne kilka na domontowanie krawatki. Ostatecznie zaś musiał dojrzeć również do „sesji”, których nie znoszę i nigdy nie jestem z nich zadowolona. Ale jest!
Nie byłabym sobą jakbym nie ponarzekała na jakość wykonania, bo oczywiście zawsze dopatrzę się nierówności, ale od biedy mogę się nim pochwalić. Ciągle się zastanawiam, czy nastanie kiedyś dzień, w którym powiem sobie: Miśka, robisz dobrą robotę! Być może kiedyś uwierzę i docenię swoje możliwości, ale bardziej prawdopodobne jest, że w słowa pochwały wplotę gdzieś słowo „relatywnie” i nadal będę próbować poprawić swoje umiejętności 😀
Tymczasem, jeżeli ktoś odwiedzi już też zakurzony blog, jak sami zapatrujecie się na tworzenie prac w brązach? A może wręcz przeciwnie, uwielbiacie ten kolor, zaś inne sprawiają Wam męki? 🙂
Ps, pracę oczywiście, jak już wspominałam, zgłaszam na wyzwanie szuflady pod tytułem Jesień w koralikach i zabierałam się kolejne prace 🙂