Dziedzictwo Drizzta

 

Niechaj wszystkie igły, które poległy w hafcie, spoczywają w pokoju.

Pewnie u części pojawił się już drobny uśmiech, ale dla tych, którzy nie rozumieją – śpieszę z wyjaśnieniem! Haft koralikowy, czyli metoda, którą wykonałam ostatnie dzieło, ma dziwne igło-żerne właściwości ( choć nie wykluczam też braku wprawy igło-dzierżcy 😀 ). I kiedy tak człowiek spokojnie robi sobie koralikowy murek, zaczyna się to:

Bierzemy igłę w dłoń, przebij20170218_085734amy się przez skórę, wspomagamy szczypczykami i trach – po igle. Czynność ponawiamy z drugą, trzecią, a nawet czwartą i kiedy już opakowanie po igłach okazuje się świecić pustką, popadamy w rozpacz. Wówczas ubieramy się, biegniemy do sklepu i ku pogłębieniu naszej rozpaczy, dowiadujemy się, że próżne nasze nadzieje. Kręcimy się zatem z gps’em w dłoni, poszukując najbliższej pasmanterii, i tym większe nasze rozczarowanie, kiedy pod wskazanym adresem takowa nie istnieje. Po godzinie nareszcie na jakąś trafiamy, ale i tam nie dane nam uzupełnić zapasy. I kiedy już dociera do nas, że zamieszkiwane przez nas wcale-małe miasto to Igłowa Sahara, jedziemy do rodzinnego Opola. Do mamusi – bo nie ma to, jak u mamy.

Dwa dni później, z kompletem nowych igieł, filcem, kamieniami i zapałem do pracy wracamy do domu. Siadamy do roboty, czary-mary, i gotowe!

„Dziedzictwo Drizzta”

20170218_085925

Drizzt Do’Urden to fikcyjna postać, wykreowana przez Roberta Salvatore’a w cyklu Legendy Drizzta. Co prawda nie inspirowałam się powieścią w trakcie haftu, ale aktualnie skończyłam trzecią część, a kolorystyka bransolety natychmiast nasunęła mi tego bohatera.

Tym samym zgłaszam pracę do wyzwania1 gościnnej projektantki szuflady pod tytułem „Kraina Czarów”. Co prawda realiom uniwersum Forgottem Realms daleko do „Alicji w krainie czarów”, ale nie można odmówić im [czarom] istnienia. Magia służy tu raczej niecnym celom. Stanowi przewagę w walce, narzędzie w drodze po władzę lub umożliwia zemstę na… chociażby synu. Świat głównego bohatera jest pełen okrucieństwa i nieustannej walki. W świecie tym kieruje się jednak ideami, a los, raz po raz, zsyła mu na drogę przyjaciół.

Dziedzictwo Drizzta to pierwsza popełniona przeze mnie bransoleta. Akurat nie sprawiła mi specjalnej trudności (nie licząc przeklętych igieł) ze względu na haftowanie po okręgu, ale już teraz widzę sporo niedociągnięć. Naprawdę polubiłam tę technikę i prawdę mówiąc, ostatnio nie wykonuje żadnej innej.

PS jak widać na ostatnim zdjęciu, biżuteria nie zawsze musi służyć do noszenia. Świetnie sprawdza się również w roli kociej zabawki 😀

Wszystkie zdjęcia, wkrótce pojawią się na facebookowym fanpage’u :).

2 myśli w temacie “Dziedzictwo Drizzta

  1. Cóż za mrożąca krew w żyłach opowieść o igłach! Dobrze, że mama poratowała, no bo któż, jeśli nie mama? 😉 Bransoletka niezwykle okazała, chętnie bym taką nosiła.
    Dziękuję za udział w wyzwaniu „Kraina Czarów” i pozdrawiam serdecznie!

    Polubienie

    1. Bardzo mi miło i dziękuję! Również pozdrawiam 🙂

      Edit: o kurczaki! Dopiero teraz podejrzałam wyniki. Tym bardziej podtrzymuję – niezmiernie mi miło i gorąco dziękuję za wyróżnienie! 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz